Nie było mnie. W ogóle ktoś to zauważył?
W moim życiu w tym roku tak dużo rzeczy się wydarzyło, że nie miałam czasu na nic.
Pierwsza rzecz, którą chciałabym się pochwalić to fakt, że wyszłam za mąż.
Przygotowania pochłonęły tak dużo czasu, że nawet nie myślałam o blogu.
Ale zacznijmy od początku. Całe "zamieszanie" zaczęło się od niedzieli. Razem z mężem złożyliśmy potrzebne dokumenty i dowiedzieliśmy się, że klucze do sali dostaniemy w czwartek. Poniedziałek i wtorek był w miarę spokojny. Wszystkie szczegóły bardzo dokładnie ustaliliśmy.
W środę pojechaliśmy odebrać suknię. Przymierzyłam, wszystko super. Nawet się nie spodziewałam, że będzie się tak pięknie prezentować. Wracałam do domu bardzo szczęśliwa, wszystko szło tak, jak to było zaplanowane. W czwartek wieczór wszystko się zepsuło. Ja, mąż, świadkowie i najbliżsi pojechaliśmy dekorować salę. A ja oczywiście musiałam się źle poczuć. Wymioty, biegunka, temperatura nawet do 39 stopni C. Nawet nie byłam w stanie nic pomóc. Za to moi najbliżsi pokazali, że zawsze mogę na nich polegać i przepięknie udekorowali salę. Tylko czy ja się lepiej poczuję? Już myślałam, że wszystko szlak trafi. Piątek. Dekoracji ciąg dalszy. Znowu dopadła mnie temperatura, tym razem bez pozostałych rzeczy. Zbiłam ją tabletkami i o wiele lepiej się poczułam! Powolutku wracało poczucie humoru i udało się! Sala była udekorowana tak, jak sobie wymarzyłam.
Sobota. Czułam się fantastycznie! 10.00 fryzjer. Moja fryzjerka wyczarowała mi przepiękną fryzurę, która trzymała się do samego rana. W tym samym czasie mąż pojechał zawieść kilka rzeczy i pokazać cateringowi co i jak. Gdy wróciłam do domu, dom był już udekorowany. Wszystko przygotowane. Zajęłam się makijażem. Malowałam się sama, bo uznałam, że tak będzie najlepiej. Jakoś nie ufam kosmetyczkom, które mam w okolicy. Makijaż również się udał. Później nadszedł czas na ubieranie się. Halka, sukienka, welon, buty itp. Gdy byłam już gotowa, przyjechał mój mąż. Wiadomo, zdjęcia, błogosławieństwo, kupa śmiechu i do kościoła. Droga do kościoła była nam bardzo stresująca. Gdy dojechaliśmy poszliśmy złożyć ostatnie podpisy. Msza. Ksiądz wygłosił kazanie, tak szczere i prawdziwe, że miałam łzy w oczach i prawie się popłakałam. Na przysiędze nie było żadnego wzruszenia. Oboje bardzo się cieszyliśmy, że jesteśmy razem już na zawsze.
Następnie przeszliśmy się na salę, która była kilka kroków od kościoła. Tam już czekali rodzice, którzy nas powitali. Już na sali czekał szampan i śpiewanie 100 lat.
Wesele przebiegło za szybko i spokojnie. Wszyscy bawili się znakomicie,
Chętnie powtórzyłabym to jeszcze raz :)
Kilka zdjęć:
Gratuluję! Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia :) Wyglądałaś przepięknie, suknia, fryzura- wszystko idealnie :)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz wielkie gratulacje Eliza! Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi! <33
OdpowiedzUsuńDziękujemy <3
UsuńGratulacje♡ Patrząc na Was, przypomniałam sobie swój ślub :-) Dużo dobrego dla Was, ślicznie wyglądałaś ♡
OdpowiedzUsuńDziękujemy <3
UsuńKochana, bardzo, ale to bardzo Ci gratuluję i życzę Wam dużo miłości i zrozumienia na wszystkie Wasze wspólne dni :) Ja wychodzę za mąż 8.10.2016, czyli za prawie dwa lata, ale już przezywam :) Aaa jestem pod wrażeniem jak u Was biało. W Wawie ani grama śniegu!
OdpowiedzUsuńPS wyglądacie z mężem trochę jak rodzeństwo :) a słyszałam, że pary podobne do siebie, najlepiej się dogadują.
OdpowiedzUsuńKażdy nam to mówi, że jesteśmy do siebie podobni :D
UsuńPrzepięknie wyglądałaś, wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńslicznie wygladalas :) a brzuszek to kryje jakiegos bobasa moze? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie, nie jestem w ciąży.
Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWszystkiego dobrego! Podziwiam zimowe Panny Młode, ja miałam ślub latem, jestem strasznym zmarźlakiem i wizja wyjścia w sukni ślubnej zimą mnie przeraża, heheeh:)
OdpowiedzUsuńTeż się obawiałam, że zmarznę, ale zimno poczułam tylko na końcu sesji ;)
UsuńWspaniałe zdjęcia, pełne czułości :) Przyjemnie mi się je oglądało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam.
Oczywiście obserwuję, chcę więcej :)
Gratulacje :) szczęścia i dużo miłości :) Karola
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń