W dzisiejszym poście chciałabym podzielić się moja opinią na temat słynnej i znanej każdej osobie, która dba o włosy, mlecznej masce czyli Serical Crema al Latte.
Od producenta:
Dzięki proteinom pozyskanym z mleka krem wspaniale nadaje się do każdego rodzaju włosów, pozostawiając je delikatne i odżywione. Doskonały do zregenerowania włosów osłabionych przez rozjaśnianie, farbowanie oraz trwałą ondulację.
Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipamytoylethyl Hydroxyethylomonium Methosulfate, Parfum, Benzyl Alcohol, Citric Acid, PEG-5 Cocomonium Methosulfate, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Glutamate, Hydrolyzed Milk Protein, Hydroxypropyltrimonium Hydrolyzed Casein, Methylisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Methylisothiazolinone, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride.
Moja opinia:
Opakowanie maski do wielki, litrowy słój, z którego najlepiej nabiera się odpowiednią ilość maski. Niestety nakrętkę łatwo przekręcić i na to trzeba uważać.
Konsystencja tego produktu jest gęsta i treściwa. Łatwo się nakłada na włosy i spłukuje. Jest wydajna, wystarczy niewielka ilość maski by nałożyć ja równomiernie na całe włosy. Zapach tego produktu jest obłędny- budyń waniliowy lub śmietankowy. Bardzo słodki, niektórych może przyprawiać o mdłości, jednak bardzo mi się podoba.
Przechodząc do działania jej na włosach, muszę zwrócić uwagę na fakt, że skład jest bardzo przeciętny a obiecywane proteiny mleczne są po zapachu, więc jest ich w masce bardzo mało, wręcz znikoma ilość. Mimo to, maska sprawdzała się u mnie bardzo dobrze. Używam jej praktycznie po każdym myciu włosów i wspaniale nawilża, wygładza i ułatwia rozczesywanie bez obciążania. Włosy po niej były przyjemnie miękkie i gładkie. Tego wymagam od odżywek na codzień, bo regeneracją powinna zająć się maska.
Dodatkowo produkt ten pozostawia piękny zapach na bardzo długo.
Podsumowując, jest to bardzo dobra, tania i wydajna odżywka na codzień, jednak na maskę jest za słaba. Według mnie jest to hit w pielęgnacji włosów, do którego z pewnością wrócę, ale kuszą mnie pozostałe wersje tego produktu. Niedługo będę używać bananowej ale kusi mnie jeszcze jagodowa.
Lubicie te odżywki? Jakie polecacie?
Do następnego ;)
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipamytoylethyl Hydroxyethylomonium Methosulfate, Parfum, Benzyl Alcohol, Citric Acid, PEG-5 Cocomonium Methosulfate, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Glutamate, Hydrolyzed Milk Protein, Hydroxypropyltrimonium Hydrolyzed Casein, Methylisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Methylisothiazolinone, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride.
Moja opinia:
Opakowanie maski do wielki, litrowy słój, z którego najlepiej nabiera się odpowiednią ilość maski. Niestety nakrętkę łatwo przekręcić i na to trzeba uważać.
Konsystencja tego produktu jest gęsta i treściwa. Łatwo się nakłada na włosy i spłukuje. Jest wydajna, wystarczy niewielka ilość maski by nałożyć ja równomiernie na całe włosy. Zapach tego produktu jest obłędny- budyń waniliowy lub śmietankowy. Bardzo słodki, niektórych może przyprawiać o mdłości, jednak bardzo mi się podoba.
Przechodząc do działania jej na włosach, muszę zwrócić uwagę na fakt, że skład jest bardzo przeciętny a obiecywane proteiny mleczne są po zapachu, więc jest ich w masce bardzo mało, wręcz znikoma ilość. Mimo to, maska sprawdzała się u mnie bardzo dobrze. Używam jej praktycznie po każdym myciu włosów i wspaniale nawilża, wygładza i ułatwia rozczesywanie bez obciążania. Włosy po niej były przyjemnie miękkie i gładkie. Tego wymagam od odżywek na codzień, bo regeneracją powinna zająć się maska.
Dodatkowo produkt ten pozostawia piękny zapach na bardzo długo.
Podsumowując, jest to bardzo dobra, tania i wydajna odżywka na codzień, jednak na maskę jest za słaba. Według mnie jest to hit w pielęgnacji włosów, do którego z pewnością wrócę, ale kuszą mnie pozostałe wersje tego produktu. Niedługo będę używać bananowej ale kusi mnie jeszcze jagodowa.
Lubicie te odżywki? Jakie polecacie?
Do następnego ;)
Masek Serical jeszcze nie miałam ;) Na razie męczę Biovaxy i Kalloski ;)
OdpowiedzUsuńLubię ją bardzo ale teraz kocham się w bananowej z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńBananowa czeka na swoją kolej :D
Usuńmiałam ochotę ją kiedyś wypróbować, ale jakoś nigdy mi nie było po drodze z jej kupnem ;)
OdpowiedzUsuńTa maska jest u mnie stałym gościem w pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńU mnie pewnie tez będzie częstym gościem ;)
Usuńfajnie, że sie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńo tak :)
UsuńUwielbiam jej zapach. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, pachnie obłędnie :)
Usuńmiałam ją dwa razy i nigdy nie zużyłam przed końcem ważności :D ale działanie super :) +zapraszam na szybki konkurs :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ciężko ją zużyć :)
UsuńA mnie ona w ogóle nie kusi prawdę mówiąc, obecnie mam Placenta :D
OdpowiedzUsuńA o Plancecie (?) nie słyszałam ;)
UsuńLatte i Chocolate to dla mnie tragedia - puszy włosy, banana działa dość przeciętnie. Dwa lata temu byłam bardzo zadowolona z Placenty, ale nie wiem jak teraz by się sprawowała :).
OdpowiedzUsuńFajnie, że u Ciebie się jednak sprawdziła :).
Miałam Latte i uwielbiałam ją tylko i wyłącznie za zapach. Natomiast moim faworytem z Kallosów jest maska Keratin ;)
OdpowiedzUsuńMiałam i bardzo lubiłam! Dodatkowo zapach utrzymywał się długo, a uwielbiam takie cukierkowe nuty. :D
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdziła się całkiem dobrze :)
OdpowiedzUsuń