Kochani!
Szczęśliwego Nowego Roku i udanej zabawy sylwestrowej ;)
Denko Listopada i Grudnia :)
Cześć dziewczyny :)
W dzisiejszej notce chciałabym Wam pokazać produkty, które udało mi się skończyć w listopadzie i grudniu. Zapraszam do czytania :)
Etykiety:
212,
213,
Amande,
balsam,
Cien,
denko,
do rąk,
farba,
joanna,
krem,
mrs. potter's,
Odbudowa i Nawilżanie,
olejek,
Olejek Rycynowy,
pod oczy,
pod prysznic,
ziaja,
żel
Garnier Fructis Vitamin Force Shine - szampon
Cześć :)
Święta, święta i po świętach ;)
Wigilia i 2 dni Świąt zleciały jak z bicza strzelił, pozostała tylko obawa ile mnie przybyło, aż strach wchodzić na wagę.
Dzisiaj chciałabym Wam napisać recenzję o szamponie Garnier Fructis Vitamin Force Shine.
Święta, święta i po świętach ;)
Wigilia i 2 dni Świąt zleciały jak z bicza strzelił, pozostała tylko obawa ile mnie przybyło, aż strach wchodzić na wagę.
Dzisiaj chciałabym Wam napisać recenzję o szamponie Garnier Fructis Vitamin Force Shine.
Nawilżający krem do rąk Cien
Cześć dziewczyny!
Jak po Świętach? Brzuszki najedzone?
Zima jest trudną porą roku dla moich dłoni. Właśnie, gdy temperatura spada moje dłonie stają się nie do wytrzymania. Skóra staje się sucha, spierzchnięta i jakby napięta.
Nawilżający krem do rąk Cien kupiłam rok temu w Lidlu, właśnie go skończyłam i mogę podzielić się z Wami moją opinią o nim.
Jak po Świętach? Brzuszki najedzone?
Zima jest trudną porą roku dla moich dłoni. Właśnie, gdy temperatura spada moje dłonie stają się nie do wytrzymania. Skóra staje się sucha, spierzchnięta i jakby napięta.
Nawilżający krem do rąk Cien kupiłam rok temu w Lidlu, właśnie go skończyłam i mogę podzielić się z Wami moją opinią o nim.
Etykiety:
Cien,
do rąk,
krem,
Lidl,
nawilżający
Farbowanie: Garnier Color Sensation 2x 7.0 + 6.0
Cześć dziewczyny!
Jak przygotowania do świąt? Ja już nie mogę się doczekać Wigilii z najbliższymi i pierwszymi świętami jako żona :)
Dzisiaj chciałabym się Wam pochwalić moim efektem farbowania włosów (wcześniej można go było zobaczyć na Instagramie) farbami Garnier Color Sensation w połączeniu odcieni 2x 7.0 i 6.0
Jak przygotowania do świąt? Ja już nie mogę się doczekać Wigilii z najbliższymi i pierwszymi świętami jako żona :)
Dzisiaj chciałabym się Wam pochwalić moim efektem farbowania włosów (wcześniej można go było zobaczyć na Instagramie) farbami Garnier Color Sensation w połączeniu odcieni 2x 7.0 i 6.0
Etykiety:
6.0,
7.0,
Color Sensation,
farbowanie,
garnier,
przyciemnianie rozjaśnianych włosów
Paleta cieni MakeUp Revolution Romantic Somoked + makijaż
Cześć dziewczyny!
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać paletkę 12 cieni z firmy Makeup Revolution- Romantic Smoked.
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać paletkę 12 cieni z firmy Makeup Revolution- Romantic Smoked.
Etykiety:
cieni do powiek,
cienie,
do powiek,
Makeup Revolution,
makijaż,
paleta cieni,
Romantic Smoked
Pędzel do rozcierania cieni Hakuro H77
Cześć dziewczyny!
Pędzle Hakuro mają bardzo dobre opinie w Internecie. Na blogach i filmikach można znaleźć mnóstwo pozytywnych opinii. Ale czy Hakuro H77 podbił moje serce? Czy na prawdę jest idealny do rozcierania, blendowania i przyciemniania zewnętrznego kącika?
Zapraszam do dalszej recenzji ;)
Pędzle Hakuro mają bardzo dobre opinie w Internecie. Na blogach i filmikach można znaleźć mnóstwo pozytywnych opinii. Ale czy Hakuro H77 podbił moje serce? Czy na prawdę jest idealny do rozcierania, blendowania i przyciemniania zewnętrznego kącika?
Zapraszam do dalszej recenzji ;)
Etykiety:
cieni do powiek,
do blendowania,
do rozciernia,
H77,
Hakuro,
pędzel
Syoss, Beauty Elixir Absolute Oil- serum na końcówki włosów
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
W dzisiejszym poście chciałabym się z Wami podzielić opinią o bardzo dobrym serum na końcówki włosów.
W dzisiejszym poście chciałabym się z Wami podzielić opinią o bardzo dobrym serum na końcówki włosów.
bardzo przepraszam, że opakowanie jest bez naklejki :( |
Etykiety:
Beauty Elixir Absolute Oil,
na końcówki włosów,
serum,
Syoss
Ziaja, Sopot Rozświetlanie, Krem pod oczy
Cześć dziewczyny!
Powolutku zaczynam wracać do Was i nadrabiać ogromne zaległości.
Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o moim pierwszym kremie pod oczy. Był nim krem pod oczy zmniejszający obrzęki i rozjaśniający cienie z firmy Ziaja, Sopot Rozświetlenie.
Powolutku zaczynam wracać do Was i nadrabiać ogromne zaległości.
Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o moim pierwszym kremie pod oczy. Był nim krem pod oczy zmniejszający obrzęki i rozjaśniający cienie z firmy Ziaja, Sopot Rozświetlenie.
Etykiety:
krem,
pod oczy,
rozświetlający,
Sopot,
ziaja
Dlaczego mnie nie było?
Cześć dziewczyny!
Nie było mnie. W ogóle ktoś to zauważył?
W moim życiu w tym roku tak dużo rzeczy się wydarzyło, że nie miałam czasu na nic.
Pierwsza rzecz, którą chciałabym się pochwalić to fakt, że wyszłam za mąż.
Przygotowania pochłonęły tak dużo czasu, że nawet nie myślałam o blogu.
Ale zacznijmy od początku. Całe "zamieszanie" zaczęło się od niedzieli. Razem z mężem złożyliśmy potrzebne dokumenty i dowiedzieliśmy się, że klucze do sali dostaniemy w czwartek. Poniedziałek i wtorek był w miarę spokojny. Wszystkie szczegóły bardzo dokładnie ustaliliśmy.
W środę pojechaliśmy odebrać suknię. Przymierzyłam, wszystko super. Nawet się nie spodziewałam, że będzie się tak pięknie prezentować. Wracałam do domu bardzo szczęśliwa, wszystko szło tak, jak to było zaplanowane. W czwartek wieczór wszystko się zepsuło. Ja, mąż, świadkowie i najbliżsi pojechaliśmy dekorować salę. A ja oczywiście musiałam się źle poczuć. Wymioty, biegunka, temperatura nawet do 39 stopni C. Nawet nie byłam w stanie nic pomóc. Za to moi najbliżsi pokazali, że zawsze mogę na nich polegać i przepięknie udekorowali salę. Tylko czy ja się lepiej poczuję? Już myślałam, że wszystko szlak trafi. Piątek. Dekoracji ciąg dalszy. Znowu dopadła mnie temperatura, tym razem bez pozostałych rzeczy. Zbiłam ją tabletkami i o wiele lepiej się poczułam! Powolutku wracało poczucie humoru i udało się! Sala była udekorowana tak, jak sobie wymarzyłam.
Sobota. Czułam się fantastycznie! 10.00 fryzjer. Moja fryzjerka wyczarowała mi przepiękną fryzurę, która trzymała się do samego rana. W tym samym czasie mąż pojechał zawieść kilka rzeczy i pokazać cateringowi co i jak. Gdy wróciłam do domu, dom był już udekorowany. Wszystko przygotowane. Zajęłam się makijażem. Malowałam się sama, bo uznałam, że tak będzie najlepiej. Jakoś nie ufam kosmetyczkom, które mam w okolicy. Makijaż również się udał. Później nadszedł czas na ubieranie się. Halka, sukienka, welon, buty itp. Gdy byłam już gotowa, przyjechał mój mąż. Wiadomo, zdjęcia, błogosławieństwo, kupa śmiechu i do kościoła. Droga do kościoła była nam bardzo stresująca. Gdy dojechaliśmy poszliśmy złożyć ostatnie podpisy. Msza. Ksiądz wygłosił kazanie, tak szczere i prawdziwe, że miałam łzy w oczach i prawie się popłakałam. Na przysiędze nie było żadnego wzruszenia. Oboje bardzo się cieszyliśmy, że jesteśmy razem już na zawsze.
Następnie przeszliśmy się na salę, która była kilka kroków od kościoła. Tam już czekali rodzice, którzy nas powitali. Już na sali czekał szampan i śpiewanie 100 lat.
Wesele przebiegło za szybko i spokojnie. Wszyscy bawili się znakomicie,
Chętnie powtórzyłabym to jeszcze raz :)
Kilka zdjęć:
Nie było mnie. W ogóle ktoś to zauważył?
W moim życiu w tym roku tak dużo rzeczy się wydarzyło, że nie miałam czasu na nic.
Pierwsza rzecz, którą chciałabym się pochwalić to fakt, że wyszłam za mąż.
Przygotowania pochłonęły tak dużo czasu, że nawet nie myślałam o blogu.
Ale zacznijmy od początku. Całe "zamieszanie" zaczęło się od niedzieli. Razem z mężem złożyliśmy potrzebne dokumenty i dowiedzieliśmy się, że klucze do sali dostaniemy w czwartek. Poniedziałek i wtorek był w miarę spokojny. Wszystkie szczegóły bardzo dokładnie ustaliliśmy.
W środę pojechaliśmy odebrać suknię. Przymierzyłam, wszystko super. Nawet się nie spodziewałam, że będzie się tak pięknie prezentować. Wracałam do domu bardzo szczęśliwa, wszystko szło tak, jak to było zaplanowane. W czwartek wieczór wszystko się zepsuło. Ja, mąż, świadkowie i najbliżsi pojechaliśmy dekorować salę. A ja oczywiście musiałam się źle poczuć. Wymioty, biegunka, temperatura nawet do 39 stopni C. Nawet nie byłam w stanie nic pomóc. Za to moi najbliżsi pokazali, że zawsze mogę na nich polegać i przepięknie udekorowali salę. Tylko czy ja się lepiej poczuję? Już myślałam, że wszystko szlak trafi. Piątek. Dekoracji ciąg dalszy. Znowu dopadła mnie temperatura, tym razem bez pozostałych rzeczy. Zbiłam ją tabletkami i o wiele lepiej się poczułam! Powolutku wracało poczucie humoru i udało się! Sala była udekorowana tak, jak sobie wymarzyłam.
Sobota. Czułam się fantastycznie! 10.00 fryzjer. Moja fryzjerka wyczarowała mi przepiękną fryzurę, która trzymała się do samego rana. W tym samym czasie mąż pojechał zawieść kilka rzeczy i pokazać cateringowi co i jak. Gdy wróciłam do domu, dom był już udekorowany. Wszystko przygotowane. Zajęłam się makijażem. Malowałam się sama, bo uznałam, że tak będzie najlepiej. Jakoś nie ufam kosmetyczkom, które mam w okolicy. Makijaż również się udał. Później nadszedł czas na ubieranie się. Halka, sukienka, welon, buty itp. Gdy byłam już gotowa, przyjechał mój mąż. Wiadomo, zdjęcia, błogosławieństwo, kupa śmiechu i do kościoła. Droga do kościoła była nam bardzo stresująca. Gdy dojechaliśmy poszliśmy złożyć ostatnie podpisy. Msza. Ksiądz wygłosił kazanie, tak szczere i prawdziwe, że miałam łzy w oczach i prawie się popłakałam. Na przysiędze nie było żadnego wzruszenia. Oboje bardzo się cieszyliśmy, że jesteśmy razem już na zawsze.
Następnie przeszliśmy się na salę, która była kilka kroków od kościoła. Tam już czekali rodzice, którzy nas powitali. Już na sali czekał szampan i śpiewanie 100 lat.
Wesele przebiegło za szybko i spokojnie. Wszyscy bawili się znakomicie,
Chętnie powtórzyłabym to jeszcze raz :)
Kilka zdjęć:
Etykiety:
ślub
Subskrybuj:
Posty (Atom)